Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie życia nawet duchownym używać oręża, (a na łowach zwierz się mógł trafić drapieżny); — na dzielnym koniu, którym władał jak rycerz, w płaszczu zarzuconym na ramiona niedbale; ks. Jan stawił się młodo, pięknie, raźno, lecz księdza w nim nie zostało ani śladu. Wielka tylko pewność siebie, wejrzenie śmiałe i częste, z przyzwyczajenia ręką prawą pospiesznie udzielane błogosławieństwa, kazały się duchownego domyślać.
Dobrej myśli zawsze, do rozmowy swobodnej ochoczy, do uczty towarzysz chętny, niezbyt dla ludzkich ułomności surowy — ks. Jan miał wielką miłość u wszystkich — lecz surowsze duchowieństwo koso nań spoglądało, o co on wcale się nie zdawał troszczyć.
Król bardzo go lubił; i jak mógł, ku sobie przynęcał i przy sobie utrzymywał.
W czasie łowów, na odpoczynku w lesie, ległszy przy królu, ks. Jan wczorajszą rozmowę wznowił.
— Miłościwy panie! szukajcie oblubienicy — ksiądz i stuła gotowe!..
Kochan prawi coś o Rokiczanie.
Spojrzał na Kaźmirza, który drgnął, bo od wczora ją też miał na myśli.
— Niewiasta, jakiej się i na cesarskim dworze dziwowano, i pierwsze jej miejsce dawano — rzekł Kaźmirz. — Nie kryję się z tem, podobała