Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 224.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Królewna aż krzyknęła, posłyszawszy to, z oburzenia i przestrachu.
— Niech Bóg uchowa! — zawołała — abym ja na to przyzwolenie dać miała! Niech się pan starosta czynić tego nie waży, gdyż wolę się wyrzec wszelkich praw moich, niż zdradzić jednych dla drugich i być przyczyną zamięszania i wojny, podczas gdy zgoda i pokój najpotrzebniejsze[1].
Kusicie mnie — dodała — jak zły duch Chrystusa Pana przed męczeństwem Jego... słabą jestem niewiastą, lecz z drogi moich powinności sprowadzić się nie dam.
Powiedźcie panu staroście, iż mu wdzięczną jestem za dobrą wolę przeciw mnie, lecz co innego w sercu mam i na ofiarę gotowa jestem, a nie bym z chwili zamięszania korzystała. Od czego niech Bóg mnie uchowa.
Postrzegł szlachcic, że tu już nic do czynienia nie miał i nadziei żadnej, aby się powiodły tajemne zabiegi. Spuścił głowę i zamilkł.
— A proszę was — dodała Anna — abyście więcej mnie podobnemi nie nachodzili ofiarami, których sumienie przyjąć się wzbrania.
I skłoniwszy głowę, królowa[2] wyszła natychmiast z komory do krajczyny, która czekała na nią.

  1. Historyczne.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd; powinno być królewna