Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obrażającą bardzo pochlebnie upięknionego księcia Andegaweńskiego.
Starosta Wolski, który stał blizko, mógł dostrzedz, jak blade lice królewnej zarumieniło się i twarz jej wyraziła pewne pomięszanie...
Krassowski wciąż tymczasem opowiadał: o dostatkach, wspaniałości, o zabawach na dworze, maszkarach, tańcach, turniejach i o wielkiej wytworności, z jaką się tu wszystko odbywało.
— Niczem są przy tem — mówił — słynące z wykwintności i przepychu dwory książąt włoskich, z których żaden dostatkami i potęgą królowi Francyi dorównać nie może.
Z całej Europy, z Włoch też, co jest najprzedniejszych kunsztmistrzów, malarzy, rzeźbiarzy, tu się zbiega na usługi potężnego monarchy. Nie ma życia, jak tam...
Książe Henryk, który od kolebki do niego przywykł, gdziekolwiek się obróci, pewnie z sobą poniesie to, co mu jak powietrze jest potrzebnem... Szczęśliwa pani, która serce jego i rękę pozyskać potrafi.
Naleganie ciągłe na przymioty księcia Henryka, tak jakoś było znaczące, że królewna nie mogła go niezrozumieć, rumieniła się, milczała, ale każde słowo Krassowskiego głęboko się w jej pamięć wrażało.
Czas na tych jego opowiadaniach, dowcipem i wesołością ożywionych, upływał tak prędko,