Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wylękłych Francuzów uznawała pobyt tu niemożliwym, tak w mieście króla obwoływano niezdarnym, niewieściuchem, słabizną.
Niechęć wzajemna zrodziła się tak, prawie bez powodu, bo wprzódy już przygotowaną była wielką różnicą obyczajów i usposobień.
Nie takiego z pewnością króla w tej chwili potrzebowała Polska.
Po ulicach, po browarach i piwnicach przybiegali z zamku i pobliża, niby lepiej uwiadomieni, opowiadając androny, tłómacząc zajście tem, że król Zborowskim dlatego że mu do korony pomagali pobłażał i wszystko pozwalał.
— Gdyby kto inny królewski zamek zakrwawił, ściętoby go pod Dorotką, a jemu nie będzie nic.
Niechęć ku Zborowskim, żal do nich były powszechne.
Jeżeli takie rzeczy poczynały panowanie, a miały uchodzić bezkarnie, czegóż się było na przyszłość spodziewać.
Pomiędzy posłami i senatorami też niepokój był ogromny... i noc upłynęła na naradach burzliwych...
Zborowscy i ich przyjaciele łatwo się przekonać mogli, iż większość przeciwko nim była. Domagano się kary śmierci na gwałciciela pokoju pod bokiem króla.
Królewna Anna modliła się i płakała.
Przeczucie jakieś wskazywało jej, że przy-