Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dli około tronu. Chciano właśnie teraz przed królem upokorzyć Zborowskiego. Tak on mniemał.
Prawdą zaś było, iż Kroata, dzielny szermierz, pijanym pono z zamku na miasto powracał, gdy mu przyszło plac turniejów przejeżdżać i przez zbytnictwo jakieś pochwycił kopię i zabrał ją z sobą, o czem pan Tęczyński, którego on był sługą, nie wiedział wcale.
Zborowscy w tem spisek widzieli. Gniew przeciwko Tęczyńskiemu pomnażało, że go mianowano już jako przyszłego urzędnika dworu króla, a Zborowscy sądzili, iż najpierwsi prawo mieli otoczyć tego, którego na tronie posadzili.
Przypisywali to sobie.
Król nie zaprzeczał, łaskaw był dla nich, chociaż w sercu za koronacyjny występ żal miał do nich. Połączyli się oni w kościele z dyssydentami i nalegali głośno na przysięgę.
Oprócz tego w sercu Henryka nienawiść dla hugonotów francuzkich w Polsce się przelała na różnowierców. Czynny w czasie rzezi św. Bartłomieja był krwią przelaną związanym ściślej jeszcze ze sprawą katolików. Zborowscy stawali mu się przeciwnikami.
Zaledwie dnieć poczynało, gdy pan Samuel zbroję, konia i cały swój do turnieju, choćby na ostre, rynsztunek już gotował, a towarzyszów sobie dobierał gromadę, któraby tym samym animuszem co on ożywioną była.