Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 082.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Choroba niby nie groźna, z czasem jednak wycieńczyła straszliwie. Cera zżółkła, oczy zapadłe świadczyły o cierpieniach.
Dosia, Zosia Łaska, krajczyna i inne panie mieniały się u łóżka królewnej, służąc jej, obiecywano sobie polepszenie ciągle, ale ono nie przychodziło.
W dniach wolnych, gdy się zjawił Czarnkowski, gdy przyszedł ks. Solikowski, gdy oznajmiono szlachtę lub panów chcących się pokłonić swej pani, musiała osłabiona zwlec się z łóżka, odziać żałobnie (bo dotąd dwór i ona w kirze chodziła) i przyjmować przybywających i uśmiechać się, aby nie stękać przed niemi.
Oprócz tego trudu, miała królewna niezbyty a codzienny starania się o pieniądze, zaciągania pożyczek, ratowania tymczasowo wszelkiemi środkami od sponiewierania i głodu.
W tem pomagał usłużny i poczciwy, a niezmordowany Rylski, który gotów był każdego dnia jechać na koniec świata, byle się to na co przydało, kłócić się, walczyć i zdobywać posiłki dla biednej swej pani.
On i starosta Wolski, ks. Solikowski, po troszę biskup chełmski dopomagali Annie całem sercem, ale trosk jej odjąć nie mogli.
Królewna, pomimo choroby i znużenia, spraw pilnych zaniedbywać nie chciała. Zrywała się