Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Serce jej biło, twarz oblewał wstyd i ból czuła niewypowiedziany.
— Łasiu moja — odezwała się głosem drżącym — proszę ja ciebie, gdzie jest Koniecki? mnie słabo, czuję się niedobrze, wracajmy na zamek.
Koniecki był o kilka kroków.
— Żalińska z pannami, jeśli chcą, mogą pozostać dłużej, ja powrócę, głowa mnie boli; nie wiem co mi jest. Możemy bocznemi uliczkami do powozów się dostać.
Z pomocą Konieckiego i dwóch dworzan, którzy się szczęśliwie znaleźli, królewna unikając tych miejsc, w których brzmiała muzyka, przesunęła się niepostrzeżoną ku wrotom.
Tu, oprócz niej, wiele pań także starszych podążyły już, zmięszane i skłopotane, dłużej się tym tańcom nie mogąc przypatrywać.
Młodzież tylko przyzostała.
Widok Dosi, potem to szaleństwo króla, które tak boleśnie dotknęło królewnę, przejęły ją i strapiły niezmiernie. Popłakując w milczeniu, razem z wzdychającą krajczyną dostały się do zamku.
Ale królewskiej zabawy ta ucieczka większej części pań nie przerwała.
Francuzi oswobodzeni, po odjeździe królewnej rozpoczęli dopiero dokazywać, wcale się już nie troszcząc co ludzie pomyślą i powiedzą.