Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Francyi musiano inaczej jakoś i śmielej daleko a mniej przystojnie wykonywać.
Król, który już wprzódy sobie bardzo swawolnych ruchów pozwalał, widząc że królewna odeszła i sądząc może, iż widzieć go nie będzie, a lekceważąc pozostałe starsze panie i panów, nie miał już wcale miary i zapomniał wszelkiej przyzwoitości.
Anna stała osłupiona tem na co oczy jej padły.
Henryk tańcował w parze z młodym chłopaczkiem, zastępującym dziewczynę, i odegrywał z nim scenę miłosną tak bezwstydnie, tak zuchwale, tak rażąco, iż niektóre z kobiet porwały się z ławek, oczy sobie zakrywając i rozbiegając się na wszystkie strony.
Jak skoro jedna się z nich ruszyła, na dany znak spłoszyły się inne, ławki wywracać zaczęto, krzyki się słyszeć dały. Uciekał kto mógł.
Króla ani jego tancerzy wcale to nie powstrzymało, owszem jakby na przekorę, z szałem jakimś dzikim, podśpiewując, zaczęli się obejmować, całować, ściskać i taniec przeszedł w niedającą się opisać scenę, od której królewna też co żywiej uciekać poczęła, a nie uspokoiła się aż w bocznej uliczce, na której wiele pań z jej towarzystwa przestraszonych się znalazło.