Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 066.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wygód w Niepołomicach. Miejsce jest odosobnione i dzikie.
— Tem swobodniej tam odetchnę — rzekł król — aby potem do Krakowa powrócić odświeżony i wypoczęty. A Wasza Król. Mość co postanowiliście?
— Ja? — spytała nieco zdumiona Anna. — Ja? jak W. Król. Mości wiadomem być musi, wcale dotąd mej woli nie mam. Panowie senatorowie panują daleko despotyczniej nademną.
Dotąd nic się od nich doczekać nie mogłam, ani uregulowania sprawy spadku mojego i sióstr po bracie, ani opatrzenia mnie na przyszłość.
Wiele dóbr macierzystych mi pozabierano...
Anna już parę razy wprzódy napomykała o tem królowi — podniosła ku niemu oczy. Henryk się zarumienił, zapomniał zupełnie o tem, co jej przyrzekał.
— A! proszę wierzyć — przerwał żywo, rękę kładnąc na piersiach — nie moja wina! Zawsze pp. senatorów. Co do mnie, gotówem wszystko po myśli i wedle życzenia waszego rozstrzygnąć, podpisać.
— Uczyńcież to, W. Król. Mość — odparła Anna — bo niepewność jest przykra, a oprócz tego siostrom odpowiedzialną się czuję za zwłokę. Ja tu jedna bronię sprawy królowej Szwedzkiej i księżnej Brunświckiej.