Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 062.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jedną tylko miał dla nich dobrą stronę król — rozsypywał co miał z rozrzutnością niesłychaną.
Znaną była owa Jagiellońska szczodrobliwość tradycyjna Władysława, Aleksandra, Olbrachta, ale Francuz dawał tak, jakby do niczego najmniejszej ceny nie przywiązywał.
W ogóle tego co się tu z nim i koło niego działo, nie brał na seryo.
Przytem największy w świecie nieład panował na tym dworze, jakby na popasie w gospodzie.
Przyjmowano posłów tak, iż zdumieni wychodzili tym monarchą, który się im jakimś paziem wydawał, tak nie po królewsku występował.
Urzędnicy dworscy musieli zastępować króla, gdy posłów traktować należało, bo na stół królewski często i naczynia i potraw brakło.
Tęczyński podkomorzym uczyniony głowę tracił.
Co było przygotowanem na dzień jutrzejszy, zjadano w nocy, rano nikt w porę nie wydał rozkazów — i na objad jeść nie było co.
Książe Nevers, Pibrak, rządził kto chciał, dysponował pierwszy lepszy, rozkazy się krzyżowały — a senatorowie przed obcemi wstydzić musieli.