Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 235.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Denhoffowa i hetmanowa Pociejowa, miały dosyć wdzięku i dosyć lekkości, aby je w liczbie kandydatek śmiało można pomieścić.
Piérwszego zaraz dnia pojechała pani podskarbina do przyjaciółki. Bielińska przyjęła ją z czułością wielką. Znano jéj wpływ na Flemminga, a jego władzę nad królem; podskarbinéj służyło wszystko, co się starało o łaski pana.
Do narady poufnéj nie mogła użyć nikogo, coby ją lepiéj zrozumiał i chciał jéj usłużyć, nad w. marszałkową.
— Serce moje — rzekła — przybyłam z wielą kłopotami na głowie, sądzę że mi w nich będziesz pomocą.
— Podzielę je z tobą chętnie — odpowiedziała marszałkowa...
— Z królem mamy biédę — szepnęła Przebendowska — zakochał się i dał opanować kobiecie, która już od lat kilku nim włada.
— Komuż to mówisz, znam tę Cosel! — przerwała Bielińska. — A czemuż się król Teschen nie trzymał?
— Dlatego że on żadnéj długo nie może być wiernym. Cosel musimy się pozbyć, a w jéj miejsce dać mu inną. Król jest znudzony.
Marszałkowa zamyśliła się mocno.
— Znaleźć łatwo — odpowiedziała — lecz jakże ostrożnemi być należy, aby w nowe nie wpadł więzy.
Pani Przebendowska została u przyjaciółki na obiedzie. Obie córki marszałkowéj nań przybyły, obiedwie były młode i ładne. Pociejowa maleńka, zwinna, słabiutka się wydawała, ale z oczów jéj ogień tryskał, z ust dobywały się wybuchy śmiechu. Denhoffowa niewielkiego wzrostu, zręczna, udawała melancholiczną, chociaż podszyta była trzpiotem i ta powaga przybrana źle pokrywała charakter płochy, żądzę życia i używania niezmierną.
O obu tych paniach już naówczas szeptano sobie na ucho historye, które tylko za czasów Augusta w Polsce, pod wrażeniem przykładów jakie miano przed oczyma, prawdopodobnemi się stawały. Z oczów Denhoffowéj patrzał dowcip i zło-