Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szu opędzającego się dworakom, którzy go napastowali: śmiech się rozlegał dokoła.
August skinął na trefnisia.
— W sam raz poseł do oznajmienia o takich odwiedzinach — zawołał — wyszlę go przodem, ażeby mój alchemista miał czas przywdziać suknię, lub żebyśmy go w zbyt nie przyzwoitém nie zastali towarzystwie.
Böttiger o którego dobry humor dbano, przyjmował nawet i płeć piękną.
W progu ukazał się Fröhlich.
— Na dziś, ale tylko do wieczora mianuję cię szambelanem — rozśmiał się król — ażebyś nie powiedział że darmo dźwigasz klucz tak ciężki. Idź i oznajmij Böttigerowi że bogini Diana odwiedzi go wraz zemną.
— Z Marsem, Apollinem i Herkulesem... — dodała Cosel uradowana...
— Cały więc Olympus — rzekł Fröhlich z ukłonem — a gdzież się on tam pomieści! Fröhlich z wielką powagą wyszedł laską torując sobie drogę, czarnym gankiem, ku baszcie narożnéj.
Dnia tego właśnie wesołe towarzystwo zabawiało się u stołu alchemisty. Kieliszki i dowcipy krążyły. Książe Fürstemberg wielki przyjaciel Böttigera, sławny amator alchemii Tschirnhausen, sekretarz i nadzorca Nehmitz, znajdowali się wśród gości. Grubemi mury otoczony pokój krągły w baszcie, który całe jéj piętro zajmował, a służył więźniowi do przyjęcia gości, urządzony był ze smakiem i wytwornością prawie pańską. Ściany okrywała jedwabna materya perska w kwiaty, złotemi laseczkami ujęta, ożywiały je zwierciadła, zapełniały sprzęty lakierowane i złocone. Stoły i szafki zdobiły bronzy w smaku epoki. Maleńkie schodki w grubym murze, do których utajone wiodły drzwiczki, łączyły bawialnią tę z pracownią na dole, a drugie z sypialnią w wyższém piętrze.
Wśród swych gości Böttiger wyróżniał się piękną postawą, wesołą twarzą, z któréj tryskało szybkie pojęcie i dowcip swobodny i wesoły. Ubrany starannie wydawał się raczéj majętnym szlachcicem w odwiedzinach niż owym sławnym więzionym człowiekiem wielkich tajemnic, wychudłym nad tyglami.