Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 099.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z tą nie przyjdzie łatwo — dodał August. — Teschen była daleko powolniejszą.
— N. Panie, ale między niemi porównania niema...
— Niestety! to prawda... Teschen jéj nie dorównywa... Poślijcie Hoymowi rozkaz aby mi się wracać nie ważył...
— Ale cóż on tam robić będzie? — rozśmiał się książe.
— Niech robi co chce — przerwał król — nadewszystko niech zbiera jak najwięcéj pieniędzy, bo mam przeczucie że moja nowa miłość wiele ich kosztować będzie. Taki brylant musi być koniecznie w złoto oprawnym...
— Jakto? N. Panie, już miłość?
— Wściekła!! Fürstchen, rób co chcesz... Anna być musi moją....
— A Urszula...
— Żeń się z nią.
— Dziękuję...
— Ożeń z nią kogo chcesz... zrób co ci się podoba... to rzecz skończona...
— Już! N. Panie? — zapytał książę ze źle utajoną radością.
— Zrywam... zerwę... Hoyma ozłocę... ciebie... ją...
— Ale zkąd tyle złota weźmiemy!
— Na to Hoyma rozum, — odparł król — piszcie mu niech sam się o akcyzę rozprawia, niech śledzi, bada, jeździ, exekwuje, byle nie wracał.
— Aż gdy już nie będzie miał po co! — szepnął książe — to się rozumie.
Król westchnął... weszli do pałacu, a August wprost udał się do sypialni, smutny i zamyślony. Ostatnia kampania nie tyle go zgryzła, co niepowodzenie tego wieczora.