Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Vitzthumowi i innym pobłażać, ja nie mam ich dobroduszności.
— Ani jam tak nizko upadła, panie Hoym, — przerwała Anna — jak te panie... Zdradzać nie będę, bobym siebie poniżyła: jeśli życie jeszcze mi nieznośniejszém uczynisz, porzucę cię jawnie i głośno...
Hoym nie odezwał się więcéj. Zdawał się u progu wahać jeszcze, chciał mówić, szarpał znowu perukę, ale tuż pukano do drzwi, królewski posłaniec przypominał mu godzinę odjazdu...
Z zamku śledzono chwilę gdy Hoym będzie przez most przejeżdżał... posłano za nim aby pokryjomu nie ważył się wracać... Wedle ułożonego planu hr. Reuss miała do siebie zaprosić Annę; król mógł tam przybyć niespodzianie, incognito... Vitzthumowa została zaraz wyprawioną potajemnie dla spełnienia téj missyi, ale Anna odmówiła stanowczo. Napróżno zapewniano ją, że nikt w świecie o jéj bytności wiedzieć nie będzie; domyślała się już ułożonego z królem spotkania i wręcz wypowiedziała to siostrze mężowskiéj.
— Jesteś nadto domyślna i ostrożna — rozśmiała się Vitzthum, — ażebym kłamać chciała przed tobą; byćby mogło iż król ciekawy poznać cię bliżéj, a wiedzący o każdym ruchu i kroku... zjawiłby się u Reussowéj. A jeżeli dla nakarmienia téj ciekawości przyjedzie tu do ciebie, do pałacu, cóż zrobisz? Królowi drzwi nie zamkniesz, wszystkie się przed nim otworzą. Przyzwoiciéjże to będzie i piękniéj, gdy sam na sam z tobą spędzi kilka godzin?... Co na to ludzie powiedzą?
Anna pobladła.
— Ale król nie może być tak... — zabrakło jéj wyrazu — tak... natarczywym, król będzie miał wzgląd na sławę moją! to być nie może! toby było...
— Ja ci powiadam że może być wszystko... że król jest znudzony i ciekawy i że nie rozumie oporu i odmowy. Kobiéty nauczyły go uległością swą despotyzmu... Król tu przyjedzie, jeśli ty u Reussowéj nie będziesz...
— Wieszże ty o tém? — spytała Anna — zkąd?
— Ja nie wiem nic ale znam mego pana, — śmiejąc się dziwnie szepnęła Vitzthum — pamiętam pewien wieczór... własnego życia... — To mówiąc westchnęła...