Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 017.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sior ogromny. Wszyscy wstali i witali go pokłonem, król spoglądał.
— Kyan gospodaruj — zawołał.
Kyan wstał... karły niosły na drugiéj tacy kieliszki, ale te się nie podobały podczaszemu; szepnął im coś i małemi kroczkami za bufet pobiegli, a po chwilce zjawili się z nowém szkłem różnego kalibru.
Z powagą urzędnika, który zna ważność zleconych sobie obowiązków, Kyan jął się ustawiać kielichy.
W środku stał piękny, smukły, przyzwoitéj objętości królewski; dokoła wieńcem otaczały go nieco mniejsze ministeryalne kielichy, po za niemi drobniejszych rozmiarów jak na żart, niby naparstki w znacznéj liczbie cisnęły się kieliszeczki.. śmieszne.
Wszyscy patrzeli ciekawie.
Kyan powoli ujął gąsior ogromny, aby w nim nie poruszyć osadów i ostrożnie nalewać zaczął. Napełnił najprzód wszystkie drobne. Nie wiele one napozór brały, ale ich był lik tak znaczny, że nim wszystkie ponalewał, gąsior się bardzo opróżnił. Koléj szła na ministeryalne. Wśród powszechnego milczenia, podczaszy sumiennie i te wszystkie nalał spełna. W gąsiorze ubywało, ubywało i gdy przyszło nalać kielich królewski — wina zabrakło. Kilka kropel z mętami wlał Kyan do niego, stanął i spojrzał na Augusta.
— A! dobry z waćpana podczaszy! — rozśmiał się król — dla ciebie ja jestem ostatnim. Cóż to ma znaczyć?
Śmieli się otaczający.
— Najjaśniejszy Panie — odezwał się stawiając opróżniony gąsior na stole Kyan, który wcale nie stracił przytomności i humoru — jest to przecie nie nowina, ale rzecz powszednia: com ja tu zrobił z winem, twoi ministrowie robią co dzień z dochodami państwa. Najprzód sobie każdy mały urzędniczek swoję kieszeń nalewa, potém starszyzna o sobie pamięta, a gdy przyjdzie królewski puhar — tylko męty pozostały.
Król uderzył w dłonie, patrząc szydersko po przytomnych.
— Kyan! twoje zdrowie! Przypowieść Ezopa godna. Ale niechże dla mnie drugi gąsior podadzą.