Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bronni, porzuciwszy napój i jadło, lecieli do szałasów po pałki, siekiery i tarcze, które do kupy poustawiane były.
Na wieży Ś. Mikołaja wiała teraz ogromna chorągiew szkarłatna, pysznie jakoś i zwycięzko, ponad gród i dolinę.
W całym obozie już ruszało się co żyło; Dobek napół uzbrojony wpadł do namiotu.
— Zdrajcy! — zawołał — z dwóch stron napadli nas razem! Z grodu wyskoczyli jedni, wypatrzywszy, że nasi nie pogotowiu, zgnietli ich, na tyłach walka, cisną naszych...
Wstał książę i jeszcze nie zatrwożył się, gdy i Agnieszka przypadła ręce łamiąc. Dopiero teraz przyszedł jéj na pamięć ten namiot, co runął na ich głowy, przeczucie złowrogie ogarnęło ją nagle.
— Koni! koni! — poczęła wołać głosem przelękłym — dwór do pana! Kto żyw, do nas!
Teraz już i książę się poruszył.
— Zbroi — zawołał do komorników — kaftan mi tu dać! Hełm! miecz! Nie może to być aby ta garść śmiała i mogła na nas się porwać!
Kniaź Wsewołod w téj chwili już zbrojny na koniu, z drużyną swoją ruszał tam, gdzie walka się rozpoczęła, mijając namiot oszczepem ukazał na bijących się, a z twarzy mu widać było, że niezbyt ufał zwycięztwu.
Pod namiotem książęcym, na dany znak przez Agnieszkę, któréj słuchać więcéj niż pana ludzie