Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 198.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Sposobią się już do poddania, niechybnie — rzekł w duchu książę.
Wtem konny człek dopadł do książęcego namiotu. Książę i Dobek, który za nim wyszedł, popatrzyli nań. Twarz jakąś miał pomięszaną, jakby przelękłą.
Wskazał ręką daleko, niby po za obozowe szranki.
— Tam! het — począł zdyszany — jest ich dość, walą a walą się.
— Kto? gdzie? — spytał Dobek.
— A woje! woje!
— Nasz lud?
— Nie, mówią, że dla oblężonych gromady ciągną.
Książę się rozśmiał pogardliwie.
— W matnią sami idą — odezwał się — a niech idą! Spóźnili się pewnie na odsiecz zamkowi, a chcieliby się teraz do niego dostać!! Ha! ha! niech przybywają!
Nadbiegł drugi z tém samém.
Pytano: — Dużo ich tam?
— Kto policzy? hej! kupy się suną! dużo tego.
Kazał książę słać na zwiady, ale się nie strwożył nikt.
Co znaczyły nędzne kupki przeciw nagromadzonym tysiącom? Śmieli się niektórzy. — W porę się zebrali na nas!