Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wrócić, ale rzekła mu zakłopotana nieco aby tam nie szedł, bo gości ma.
— A jacyż oni są? zapytał Jaksa. —
— Niewiasty dwie biedne uciekające przyjąć musiałam — odparła matka.
Tknęło to Jaksę, że mu imienia ich nie powiedziała.
— Niewiasty? a zkądże one przybyły?
Stara smutnie zmierzyła go oczyma, jakaś zazdrość obudziła się w jéj sercu.
— Co ci tam do obcych niewiast! zawołała chmurno. —
Młodemu już się roić zaczynało że Petrkowa być tu mogła, ta myśl jak ukropem go oblała. Stanął drżący cały.
— Darujcie mi, kochana matko moja, rzekł, życie moje stawiłem ratując Petrka, odprowadzałem go okaleczonego do Płocka, a teraz gonię za żoną jego i córką, abym go o ich losie uwiadomił. — One to u was być muszą, nie kto inny !
Rozgniewała się stara i poruszyła groźno. —
— To są! są! odparła, ale tobie dziś nie o nich myśleć, tylko o matce, bo ta ci pierwszą być powinna.
Jaksa zamilkł i poszedł za nią zmieniony zupełnie, pokorny ale milczący. Matka nie wytrzymała długo, sama rozpoczęła rozmowę o niewiastach i żaliła się.
— Tak, rzekła, przywieźli mi je tu, te pie-