Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 143.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu go tak znano że, gdy się tylko u wrót pokazał, wnet mu je otworzono, a stara Jaksowa, odziana tak jak zwykle, na pół po męzku, pół po niewieściemu, wyszła sama na spotkanie.
Zdala się już, a naprzód o swojego jedynaka pytała, bo go miała na myśli.
— Nie wiecie, nie wiecie, co się z nim dzieje?
— Złego mu się nie stało nic, rzekł ks. Marcin, a próżnować nie może, kiedy wszystkie ziemie goreją. — Swoich braci w ogniu odstąpić mu się nie godzi.
— A zkąd jedziecie? pytała stara.
— Ze świata dalekiego, rzekł ksiądz Marcin — co pytacie? dość wam wiedzieć żem nie sam, że ocaloną od dziczy i pogan, którzy wszędzie plądrują i w niewolę biorą, niewiastę znacznego rodu z córką prowadzę Wam. Musicie ją tu przyjąć dla miłości Chrystusowéj.
Skrzywiła się stara pani. —
— A! zawołała — zaprawdę wolałabym dziesięciu mężczyzn hodować i karmić, niż jedną niewiastę!
Rozśmiał się na to ks. Marcin. —
— Daremna rzecz — rzekł, wyboru nie macie, co Bóg dał przyjąć potrzeba. Pani jest wielkiego rodu, książęcego, trochę z nią zachodu mieć będziecie, to prawda, bom ja w podróży próbował że niełatwą jest, ale co się nie czyni dla miłości Chrystusa Pana?