Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 131.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skupa zdumiał. — Ja nie wiem kto mi w duszę wlał to bezpieczeństwo które w sobie czuję — aliści taką mam pewność iż mi się nic nie stanie, że w ogień bym skoczył, pewien będąc iż się nie spalę.
Nad wieczorem Szabroń z Krakowa przybiegł od księcia z rozkazem aby Roger natychmiast do dworu się stawił. Komornik ten pański, choć się liczył do Władysławowych sług i zaufanie jego miał, tak jak wszyscy inni prawie, dla Agnieszki i Niemców, niechętnym był księciu.
Posłał go Biskup do siebie wzywając, bo i Roger się tu znajdował. — Opowiedział Szabroń z czém go posłano, ale gdy się obejrzał potém że nikogo, oprócz Biskupa i Rogera nie było natychmiast zmienił mowę. —
— Niechaj was Bóg uchowa, panie Starosto, rzekł, abyście rozkazowi temu zadość uczynili, bo wam niechybnie głowa z karku spadnie. Czekają na was siepacze. Ukryjcie się gdzie dopóki ta plucha nie przeminie, aż nasza pani ochłonie. Długo to nie może trwać. Bóg da.
Roger go uścisnął. —
— Miły Szabroniu, odezwał się wesoło, otom taki głuptaczek iż pojadę, głowy nastawię, a nie zrobią mi nic! Nic!
— A któż was obroni? spytał zadziwiony Szabroń.
— Sam nie wiem — rzekł Roger, tylkom