Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu z konia odwracał drwiąc, ale słowa jego i wejrzenia padały jak na kamień, bo Petrek zdawał się niewidzieć i niesłyszeć nic.
W chwili téj stał się jakby innym człowiekiem, pokutnikiem pokornym, niemal dobrowolnym. Nie miotał się w więzach, niósł je jako z nieba zesłane.
Dzień już był jasny, gdy Dobek na zamek przybywszy, zszedł sam do więzień, dobierać je dla tych których z sobą prowadził.
Staroście zamkowemu naprzód rzekł:
— Gardło dasz jeźli ujdzie który, gardło jeźli do nich przystępu dozwolisz komu, gardło jeźli im najmniejszą ulgę uczynisz! Książęcy rozkaz! Zdrajcy są przeciw niemu!
Więzienie pod murowaną częścią grodu było na pół w ziemi, izb w niém dwie. Aby Petrek pociechy z syna niemiał, rzucono go do jednéj samego, do drugiéj Rogiera i Światosława.
Dobek strażą ze swoich ludzi wzmocnił grodowę.
Gdy Petrek związany, wepchnięty do ciemnicy padł na słomę, stanął nad nim niemiec śmiejąc się wziąwszy w boki.
— A co? — zawołał — a co? możeby teraz żołędzie się na sośnie znalazły? ale po czasie. — Waszą córkę wezmę nie za żonę ale jak zechcę!
Kładnijcie się wygodnie, Palatynie, do spo-