Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dobek się zaklinał że jeden z nich dwu paść musi, że niema innego środka tylko buntownika i potwarcę śmiercią karać. A stawał tak śmiało i zuchwale że w końcu książę zamilkł i zdawał się na wszystko przyzwalać. Nie mówił jeszcze nic, żonę jednak pocieszać i łagodzić zaczął. — Ta zemstą najzajadlejszą, wraz z Dobkiem dyszała.
Gdy znużony Władysław do komnat swych odchodził, pędzono za nim spokoju mu nie dając, ścigał go Dobek, o czém inném nie mówiąc tylko o zemście, tylko o powołaniu do sądu...
Wśród tego zamięszania na dworze dano znać że posiłki z Rusi przyrzeczone już w drodze są i Bojarowie przybyli przodem oznajmując o nich. Jechała ich gromada cała w kożuchach długich, w kołpakach wysokich, z toporkami u pasa, a z niemi kilku starszyzny Połowców dzikiéj, z którą nikt się ani rozmówić ani obejść nie umiał. Ci sobie obóz pod namiotami w podwórcach rozbili, i swym obyczajem w kotłach krupy, mąkę i mięso końskie warzyli. Byli to ludzie nędznie odziani, choć na brudne łachmany chałaty paradne powdziewali, na koniach małych z szerścią najeżoną, z łubianemi kołczanami, z łukami z prostych obręczy, z nabijanemi pałkami. — Kędy oni za bojarami ruskiemi ciągnąc szli, zewsząd kmiecie i ziemianie biegli ze skargami, bo po drodze dzicz ta nic nie szanując plądrowała, zabijała, młodzież obu płci porywała i dokazywała