Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 215.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawda! miłościwy panie!
— A Załaj wylizał się czy nie? począł po chwili.
— Blizna jeszcze czerwona i liże ją dotąd, ale wprędce koniec będzie. Tylko włos na niéj nieurośnie rychło, rzekł Holsza, bo to dziczy kieł jad ma! ale pies dla tego chodzić będzie. —
— Pies z najlepszym nosem! mówił książe poważnie — złoty ma nos! A po nim szczenięta? hę! hodują się!!
— A jakże, miłościwy panie.
— Gdyby matka karmić nie chciała, choć im mamkę wziąć dodał książe — ażeby mi nie pozdychały!
— E! odezwał się śmiejąc poufale Holsza, juści dla szczeniąt mamki u Aarona kupować nie będziemy, choć on i takie niewolnice ma co za mamki służyć mogą!
Władysław o czémś myślał zadumany, ale Łowczego trzymał przy sobie.
— Słuchaj! Holsza!
— Słucham, miłościwy panie!
— Podemnie niechaj będzie gotów Chwat cisawy, ten nogi ma takie że i na gołoledzi nie padnie a nie rozedrze się, u niego róg taki że i żelaza mu nie trzeba — prawda, Holsza?
— Prawda, miłościwy panie.
Władysław podniósł połę sukni, dobył garść