Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 189.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Petrek hamował. — Babska to sprawa! Ja z babami nie wojuję! Książe tak utrapiony jako ja, niewinien nic! Cierpliwości! przyjdzie godzina że się tego pomścimy. Dziś nie pora!
Mówił spokojnie a drgał cały na siodle, pot mu się lał z czoła, rozum brał górę, choć w piersiach gniew wrzał straszny.
— Nasz książe niewinien — powtarzał — ja go znam! Ale i niewinni pokutują! Gdy wicher łby zuchwałym dębom zrywa w lesie, padają i pokorne!
Tak miarkując się dojechali na biskupstwo, a Petrek z konia zsiadłszy na ławie spocząć musiał w podwórzu, nim poszedł daléj, tak mu nogi podcięło. —
— Niema już ratunku! szepnął — niema!
Poselstwo spełzło na niczém, i dłużéj tu trwać nie było po co. — Petrek z rady Biskupa Ruperta postanowił jeszcze duchownych i ziemian zwoławszy, wyprawić ich do księcia, choć sam wątpił aby i to mogło skutkować. —
Nazajutrz szaro jeszcze było, Palatyn spał, gdy Jaksa, który czuwał nad nim, zbudził go. Chłopię jakieś niepozorne przybiegło z Zamku, opowiadając się że posłane było od księcia. — Zadziwił się tajemnemu poselstwu Palatyn.
— Miłościwy pan, przysłał mnie, szeptało drżące pachole, ażeby wam oznajmić że wyjedzie wkrótce na łowy wielkie, a może z tych łowów