Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 185.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdrowego i żywego chowa. Z nimby nam mówić sam na sam przystało. Gdyby, co niech niebo odwróci, odjął nam go Bóg, tak samo bym do miłości waszéj, jako do paniéj szedł i jéj słuchał.
Władysław w czasie téj mowy, twarz miał jakoś tak dziwnie ułożoną, iż poznać po nim trudno było czy to pochwalał czy ganił. Agnieszka piorunujący wzrok rzuciła na zuchwalca i, zerwawszy się z siedzenia, milcząc wybiegła z komnaty.
Łatwo się było domyślać że pozostała niedaleko na straży.
Petrek dumał chwilę.
— Miłościwy panie, rzekł, nie od siebie ja tu przychodzę, ale ode wszystkich ziem twoich, strwożonych bardzo. Mówią i głoszą a roznoszą wszędzie że chcecie złamać wolę nieboszczyka ojca, któréj ja byłem żywym świadkiem. Nie tajno że wojnę zapowiadacie braciom. — Panie miłościwy, przychodzę was błagać abyście tego nie czynili, przez miłość dla ojca pamięci, przez miłość dla was i dzieci waszych...
Książe słuchał jak osłupiały, widać było że się kogoś po za sobą lękał. Wodził oczyma, nie pewien był co powie. —
— Jeżeli się to ziści czém nam grożą, dodał Petrek, będziecie mieli nietylko braci przeciwko sobie, ale ojców pasterzy duchownych i ziemian wszystkich. —