Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 160.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go poprzemy, — ja, Arcybiskup Gnieźnieński i Biskupi wszyscy. Krwi własnéj rozlewać nie chcemy, dobrze nam tak jak jest i jak nieboszczyk mieć chciał. — Hamować trzeba księcia. Petrek znaczenie ma i siłę, niech przemówi za nas, my mu zawtórujemy wszyscy...
Niechaj zjedzie co rychléj, a choćby pogrozi — ulękną się może póki czas.
Jedźcie, — powtórzył Wszebor[1] — odemnie w poselstwie, zaklinajcie go i proście niechaj wystąpi. — Myślę że go o to zbytnio nękać nie będzie potrzeba. Nie uda się — to wojna bracka za pasem. Księżna zła baba jest, Dobek mściwy i chciwy nią włada. — Jeśli ich nie nastraszy Petrek to nikt. —
— A wy, miłościwy panie! zapytał Jaksa.
— Jam swoje zrobił, — odparł Palatyn, pójdzie i moje na wagę, ale co jeden to nie dwu... Ja prawdy nie zataję, niech on téż ją powie głośno...
I naglił powtarzając — jedźcie, jedźcie!
Tak odprawiony Jaksa ledwie do swéj gospody powróciwszy, konie siodłać kazał, paliła go pilna droga. Nie miał już czasu ani Helmuta żegnać, ani na Zamek iść, puścił się wraz z ludźmi gościńcem wielkim.
Już był za Kraków odjechał mil parę, gdy w lesie trąbki myśliwskie usłyszał i psów takie naszczekiwanie, jak gdy zwierza na oko wziąwszy

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Wszebór.