Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szałek z okna nieznajomego zobaczywszy odzianego przystojnie, sam wyszedł przez ciekawość ku niemu.
Łatwo się było Jaksie owego Dobka w nadchodzącym domyślać, którego téż dość ciekaw był. A miał się komu przypatrzeć, bo marszałek pięknym mężczyzną był, wzrostu okazałego, statury męzkiéj, włosów ciemnych, piersi wypukłéj, w sile wieku i zdrowia. Przedstawiał się pańsko i rycersko, strojny aż do zbytku jakby na dzień świąteczny, choć był powszedni, jakby się chciał sobą chwalić i popisywać. Oblicze miał wesołe, rumiane, oczy jasne, ale jakby szklanne, nie mówiące nic. Mężczyzn i kobiety czasem natura takiemi na świat wydaje, jakby ich na szyderstwo tworzyła; da im wszystko co potrzeba, aby pięknemi byli, tylko w nich duszy nie włoży. I chodzą te istoty, jakby złote latarnie, w których światła nie zażegnięto. Takim właśnie był ów piękny Dobek, który choć nań patrzeć miło było, ani rozumu, ani szlachetniejszego nic w sobie nie miał. Piękność ta znikała, gdy się w nią pilniéj wpatrzeć było.
Już Jaksa zdala go zobaczywszy miał odchodzić, gdy marszałek skinął nań i zawołał, czegoby potrzebował?
Choć ze wstrętem zapytany odpowiedział, że się księciu panu chce pokłonić.
Więcéj z niego nie mogąc dobyć Dobek, który się spodziewał pokłonu dla siebie, dumnie usta