Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opierających się obuchami tłukąc. Ci sługę Biskupiego poznawszy, obu podróżnych przepuścili z pokłonem.
Właśnie gdy mimo Sobótki przeciągać mieli, dzwonek się nad kościółkiem począł odzywać. Zwrócił się Jaksa do sługi.
— Radbym mszy posłuchał, rzekł, weźcie na sznur psy moje, bo gotowe za mną i tam, a co po psie w kościele? Nie zabawię długo, a na biskupi dwór i sam trafię...
Drygas głową jakoś pokręcił.
— Pozwoli mi, miłość wasza, abym rozkaz mojego pana spełnił jak należy. Postoję ze psy u proga. Właśnie do parkanu opasującego cmentarz i kościół podjeżdżali, tu Drygas psy na sznur wziął, a Jaksa przez wrotka do bocznych drzwi kościelnych iść zaczął.
Naprzeciw tych wrót cmentarza któremi wszedł, była w kawałku muru furta strojna, wiodąca w stronę dworca pana Petrka, pokryta kamieniem i zakończona daszkiem. W chwili gdy Jaksa jednemi wroty wchodził, otworzyły się i drugie, a przez nie wyszły dwie niewiasty i za niemi poduszki niosąca służebna. Strzymał się tedy Jaksa i ukryć chciał dopóki by nie przeszły, bo do tychże drzwi kościelnych zmierzały — ale skryć się nie było gdzie, tylko że do muru przyległ patrząc ciekawie.
Z dwu niewiast pierwsza poważna, niezbyt już młoda, szła tak jakby po swej ziemi, pańsko,