Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jedną krowę dziesięć wilków, na jednego kmiecia stu żupanów!
Jak posiało milczeniem.
— Z Wrocławia jedziecie? — zapytał młody.
— Bo do Wrocławia przewód mój był — rzekł kmieć, — do dwora pana Petrkowego jakieś książątko jechało. Ledwiem z niém u wrót pod Sobótką stanął, konie wyprzągł, nie czekałem Bóg zapłać i w nogi do domu. Nużby drugi nazad przewodu potrzebujący pochwycił!
— Nadaremna to trwoga — rzekł Mikuł, — boć pan nasz Petrek, Boży sługa, dla kmiecia i wszelkiego człowieka litościw wielce. Prędzéjby was pokarmić kazał, niż daléj gnać. —
Dziad potwierdził.
— Toć pan! — rzekł — nie minie człeka bez jałmużny, a i pani Petrkowa dobra jest i syn Świętoch się wdał w rodzice, zmiłowanie mają nad ubogim narodem.
— Co bo wy ich tak chwalicie bez miary — wyrwał się kmieć — jakby to go ludzie z dawien dawna nie znali.
— Ja tego chwalę, na czyim wózku jadę, — rzekł Mikuł skrobiąc się po głowie, — toć to karczma jego była, i jam jego był, mało co jak ją zdał na Czarnych. — Gdybym go i nie słuchał, powiem jak się godzi, bo dobry pan.
— A no! dobry teraz, pewnie, gdy się spasł — rzekł uparty kmieć. — I wilk gdy niegłodny,