Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.3,4 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w sieroctwie zmarłej. On także uczuł się sierotą i zadrżał, myśląc, że na jednego Boga tylko śmiało rachować może.
O. Spirydjon, który się ukazał w tej chwili, zastał Niemca jeszcze się systematycznie przetrząsającego, a podczaszyca we łzach. Łzy te niemal go uradowały, bo płacz, to owoc serca, a nie każdy zapłakać może!
— A! co ci to dziecko moje! — zawołał z uczuciem — co ci to jest?
— Odebrałem wiadomość o śmierci mojej matki.
— Módlmyż się za jej duszę — rzekł po cichu kapucyn klękając... i począł głośno — Anioł Pański.
Niemiec stał i patrzał, podczaszyc zawahał się by za starym modlitwę powtórzyć — choć myśl już była gdzieindziej.
— Cóż teraz myślisz z sobą — spytał powstając O. Spirydjon.
— Właśnie mi przyniesiono wiadomość — odpowiedział podczaszyc — że sprawa moja o zadanie rany Rybińskiemu skończona, dzięki przyjaciołom. Śmierć matki wkłada na mnie nowe obowiązki i zajęcia — muszę wyjść natychmiast, ojcze pozwól bym ci złożył serdeczne dzięki za gościnność!
Starzec patrzał na niego prawie rozczulony.
— Ha — wyjąkał powoli — idź w imię Boże — ale wolałbym był żebyś tu jeszcze pozostał. Świat, stary bałamut, znów cię obejmie i omami, i to coś w siebie wziął ze spokojniej, świętej tych murów ciszy, zwietrzeje rychło! Bogdaj byś kiedy przypomniał sobie te dni rozmyślania i pokoju, jakieś tu spędził!
A jeśli cię serce zaboli, powróć tu do nas, panie Michale — powróć do nas, do Boga... tam... może ci