Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wieku. Gabinet pani podczaszynej, odznaczał się nietylko istotnem bogactwem osobliwości natury i doborem machin, ale nader wikwintnem ich urządzeniem.
Szafy, stoły marmurowe, mahoniowe półki, były misternie w piękną ustrojone całość. Kamienie szlifowane świeciły z za szklannych pudeł, w których systematycznie ułożone były! Piękny dobór muszli, kollekcja motylów, wypchane ptaki i zwierzęta, najświeższego wynalazku machiny fizyczne do różnych doświadczeń, zalegały każdy kątek, tak ich tu było pełno.
— A tu znów co innego! z cudów w cuda nas pani prowadzisz! a czegóż tu nie ma! rzekł N. Pan.
— To drobnostka N. Panie, odpowiedziała dumniejąc jednak pochwałami podczaszyna — nie byłabym śmiała pokazywać tego gabinetu naukowego mego syna, gdyby przezeń dalej nie prowadziła droga. Na wsi wychowując dziecię, obejść się bez tego nie było można.
— Ależ i pół tuzina nauczycieli, musiałaś pani razem z temi osobliwościami sprowadzić, dla ich eksplikacji — dodał Stanisław August.
— Szczęściem, odpowiedziała szybko, szukając kogoś oczyma pani domu — trafił mi się nieoceniony człowiek, co stu innych zastąpić potrafi, jedyny w swoim rodzaju, bo powiedzieć mogę, umiejący doskonale wszystko... chodząca biblioteka, do tego człowiek najlepszego tonu i Francuz — skarb, istny skarb!
Biskup drobineczkę usta przygryzł nieznacznie.
— Chciałam by miał właśnie tu szczęście być przedstawionym Waszej królewskiej Mości — gdzież jest Labe Poinsot?
— Radbym mu podziękować za staranie z jakiem mnie i krajowi pożytecznego wykształcił obywatela —