Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 052.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzenia niewiele zdawały się obchodzić pannę Pepitę. Poprawiła tylko trochę chustynki i bose nóżki wycofała tak, aby je suknia wązka zasłonić mogła.
— Robisz pan studya artystyczne, czy etnograficzne? — zapytał hrabia Filip.
— Etnograficzne, psychologiczne, artystyczne, najrozmaitsze studya, to powołanie moje — odparł, nową nakładając fajeczkę, pan Wiktor. — Jest-to zadanie tych, co w życiu innego nie mają.
Hrabia August usiadł tymczasem milczący przy tym samym stoliku i zażądał limonady. Hrabia Filip poszedł za jego przykładem.
„Gdzie ja widziałem tego człowieka?” zdawał się ciągle powtarzać sobie pocichu, wzrokiem badawczym wpatrując się w niego, hr. August.
Postawszy trochę, Pepita, któréj wejrzenie padło raz jeszcze na siedzącego artystę, usunęła się powoli i znikła w drugiéj izdebce.
— Darujesz mi pan — odezwał się po chwili hrabia August — ale jestem zmuszony zadać mu niedyskretne pytanie. Mylę się może, pamięć zamglona, podobieństwa jakieś łudzić mnie mogą, lecz widząc pana, coraz mocniejszego nabiéram przekonania, żeśmy się chyba już gdzieś, kiedyś w życiu spotykać musieli. Nie możesz mi pan tego wyjaśnić? Nazwisko jego jest mi nieznajome, ale twarz, twarz...
Wiktor, który oczy miał spuszczone, podniósł je na hrabiego. Długo patrzył nań, jakby na-