Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 181.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hrabia Filip zaśmiał się swym zwyczajem, sucho i szydersko.
— To nie dla mnie — rzekł ironicznie — ja tych potraw nie jadam.
Znowu w milczeniu przeszedł się po pokoju, spoglądając na gospodarza, który, jak gdyby gościa nie miał, rozbiérał się i zajęty był około swego stolika. Ta obojętność jego i grzeczna odprawa poskutkowały nareszcie.
— Być może — odezwał się, biorąc kapelusz, który rzucił był na kanapę — iż mi się wypadnie oddalić i że się nieprędko zobaczymy z sobą. Nie wiem jeszcze co pocznę. La nuit porte conseil. Na wszelki wypadek jednak pozwól się choć pożegnać.
Hrabia August zdaleka się skłonił w milczeniu. Popatrzyli na siebie, a potém Filip wolnym krokiem poszedł ku drzwiom i wysunął się z pokoju.
Gdy nazajutrz rano, obudziwszy się, spytał o niego August, powiedziano mu że wyjechał nadedniem. Dokąd... nie wiedział nikt.
Uradowało to prawie Augusta, który jak tylko mógł najśpieszniej pobiegł na Via Sistina. Tu znalazł już jakby przygotowania do podróży; Ferdynand zakłopotany i smutny stał w progu, wnoszono kufry.
— Czekaj — zawołał przybywający — przychodzę z dobrą nowiną. Zdaje mi się że wszystko to niepotrzebne. Hrabia Filip wyjechał w no-