Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 165.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie towarzyszki życia, ale nasycenia namiętności jakiéjś dzikiéj, ofiary posłusznéj, zabawki.
„Rodzina męża mego, która mu przeznaczała kogoś zupełnie innego, a małżeństwo ze mną za mezalians uważała, dąsała się na niego. Nie przyjmowano nas, pozrywały się stosunki bliższe, a hrabia skazany został na towarzystwo młodzieży, która miała się za szczęśliwą, że ją do siebie przypuszczał i nad nią przewodził.
„Kobiét poznałam mało; życie spędzaliśmy w podróżach i wycieczkach za granicę, lub w domu, w tém otoczeniu ludzi, co czując się zaszczyceni stosunkami z hrabią, pochlebiali mu i ulegali.
„Mąż mój zabawiał się najdziwaczniéj; miał fantazye krótko trwające, gwałtowne, przemieniające się, często zbyt ostro i przykro kończące się jakąś katastrofą. Serce się w nim nie odzywało, ale szalała głowa.
„Gwałtowna miłość dla mnie, na którą ja odpowiadałam chłodem, wprędce stygnąć zaczęła. Byłam temu rada prawie, bo zwiększała odrazę, jaką miałam do niego. Dobrym być nie umiał, nawet gdy kochał; męczyć lubił, jak gdyby to zaostrzało dlań każdą przyjemność. Posłyszałam zdala o różnych jego stosunkach z pięknemi sąsiadkami. Wszystkie one zawiązywały się łatwo, jakiś czas nie dawały mu spokoju, pochłaniały go i gasły, jak ognie słomiane.
„Z każdéj takiéj fantazyi unosił wspomnienie