Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chając go, August nie wyrzekł słowa. Zmierzył oczyma rozgorączkowanego i zadumał się głęboko, smutnie.
— Postąpiłeś sobie — rzekł po namyśle — tak, iż uniewinnić cię niepodobna. Wszystkie następstwa kroku tego przypisz swéj zapamiętałości. Ja w żadnym razie do sprawy wstrętliwéj dla mnie mieszać się nie chcę. Proszę nie rachować na mnie.
Odwrócił się, a po przestanku dodał:
— Wrazie jakichbądź następstw, znajdziesz mnie nie z sobą, ale przeciwko sobie. Znasz mnie, że co powiem, dotrzymuję.
Skłonił się zimno.
Filip usiłował się usprawiedliwić; lecz zamiast spiérać się z nim i rozprawiać, hr. August wziął za kapelusz, dając poznać że wychodzi z domu. Zmuszony ustąpić, Filip wyszedł, mrucząc.
August natychmiast pobiegł do Lizy, chcąc być na jéj usługi. Nie znalazłszy jéj w domu, poszedł do księżny... Nie przyjęto go... Nie chcąc powracać do siebie, aby go tam Filip, mieszkając obok, nie nachodził, udał się za miasto i błądząc sam po Via Appia, nie powrócił aż nocą do domu.
Ferdynand, zamknięty w swym pokoju, gryzł się i rozmyślał czy, mimo zakazu siostry, nie powinien był wyzwać Filipa. O pozór łatwo było. Chciał się poradzić z hr. Augustem, lecz musiał to odłożyć do rana.
Nazajutrz około południa Wiktor, już stęsknio-