Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 107.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wsze miłe słowo, zmusiła się do prawie czułego powitania gościa.
On sam zbliżył się potém do p. Lizy, która przyjęła go grzecznie, ale z odcieniem chłodu większego niż dawniéj. Nie zważając na to, hrabia Filip pozostał przy niéj jak przykuty, dłużéj daleko niżby ona sobie życzyła i nie dając się niczém oderwać.
Korzystając z tego, że inni goście zajęci byli albumami, wróciwszy do nich, hrabia Filip nie wahał się wyznać p. Lizie, że dla niéj tylko powrócił do Rzymu. Nie otrzymawszy ani odpowiedzi, ani podziękowania, nie zaprzestał jednak nudzić jéj komplimentami, które rumieniec zniecierpliwienia na twarz jéj wywołały. Księżna, postrzegłszy to oblężenie i domyślając się jak musiało być przykrém dla Lizy, odwołała ją ku sobie. Hrabia Filip, nie mając do kogo, zwrócił się do Emila Maryi.
— Przywożę panu miłą nowinę — rzekł, jak zwykle szydersko.
— Mnie? a toby było coś nadzwyczajnego! — rozśmiał się poeta.
— Spodziéwam się iż to go uraduje, gdy oznajmię blizki powrót księżny Ahaswery — dodał hrabia.
Poeta zakąsił usta.
— Wysoko cenię księżnę — odparł kwaśno — lecz zdaje mi się że ta nowina w szczególności dla mnie nie mogła być przeznaczoną. Wszystkim tu ona równie będzie miłą.