Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 091.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i był w stanie rozdrażnienia nadzwyczajnym, wyskoczył z powozu, aby gwałtem zabrać malarza. Otworzył drzwi i głosem krzykliwym odezwał się do niego:
— Kto nie z nami, ten przeciwko nam!
Lecz nim dokończył tych wyrazów, słowa mu na ustach zamarły.
W głębi izdebki, z rozdziérającym krzykiem boleści i przestrachu, podniosła się z łoża postać blada, z podniesionemi rękami.
— Przeklęty! — zawołała i padła na pościel bez życia.
Hrabia Filip stał osłupiały; nie wierzył jeszcze oczom własnym. Rozepchnął stojących u łóżka, zbliżył się ku niemu, spojrzał i stanął znowu zdrętwiały, dzikim wzrokiem mierząc leżącą na łóżku kobiétę, któréj twarz trupia okrywała bladość.
Staruszka przybiegła cucić omdlałą, ale napróżno; wrażenie to powtórne było tak silne, że życie odebrało. Aurelian machinalnie odciągnął Filipa od łoża, w chwili gdy hr. August i poeta wchodzili właśnie do lepianki.
Ten trup na łożu, trup w którym poznano artystkę, nagłe osłupienie i jakby nieprzytomność Filipa, które się wiele domyślać kazały, rozproszyły wnet resztki wesołości po biesiadzie.
Krzątano się jeszcze około zmarłéj, gdy przyjaciele hr. Filipa, widząc stan jego, chwycili go jak bezwładnego, wyciągnęli z izby, wsadzili do