Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 459.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z powodu tego niespodziewanego przybytku, Marysia cały dzień straciła, bo jak tylko wyszły na świat pisklęta, pobiegła przestraszona do Semenychy uczyć się na nowo co robić z niemi, i jak tu je hodować. Aleć to nie wielkiéj potrzeba było mądrości, i troskliwie pielęgnowane kurczęta, szczęśliwie się jéj powiodły; jedno tylko sroka jakaś niepoczciwa schwyciła w oczach pani, za co Marysia poprzysięgła wiekuistą krzykliwemu jéj rodowi nienawiść.
Z wiosną, z zielenią i ciepłem, lżejsze i weselsze coraz stawało się życie; Marysia mogła usiąść przed chatą na starym klocu obrąbanym i prząść do zmroku na podwórzu, przypatrując się ptaszętom, lub smętnie spoglądając na zielone grobowiska cmentarza. Nieraz nawet z kądziołką w ręku przechodziła przez drogę na mogilnik, siadała u matczynego grobu, i tam pod okiem macierzy, spędzała długie godziny, zadumana nad jednostajną pracą swoją.
Dzień po dniu schodziły jéj szybko, jednakie, zajęte i do siebie jak siostry podobne. Potrzeby urządziły je w sposób jednostajny i niezmienny, przypadek tylko cokolwiek porządek ich mieszał.
Jak świt, na brzask zrywała się Marysia z pościoł-