Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 384.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cina, — ja zaraz ognia lepszego rozpalę i krupniku wam wczorajszego odgrzeję..... Wamby się i posilić potrzeba.
To mówiąc pobiegła odgrzebać węgle starannie popiołem przykryte, a cyganicha jako-tako się odziawszy i zawinąwszy głowę rańtuchem, powoli przeszła z alkierza, i położyła się na łóżku.
Marysia uradowała się widząc, że matka jéj posłuchała, i żwawiéj jeszcze jęła się swojéj roboty. Wyciągnęła garnek z pieca, zdjęła pokrywę, i ledwie płomyk zabłysnął, przystawiła trochę dla matki schowanego krupniku; sama jak myszka zajadała ukradkiem suchy chleba kawałek, bo okrutnie czuła się głodną.
Motruna tymczasem milczała, i zmrużywszy oczy, zdawała się powoli usypiać; z czego rada Marysia, na palcach, cicho zwijała się po chatce. Już i krupnik począł parować, i miska i łyżka były gotowe, a Motruna głębokim snem zdawała się uśpioną. Dziewczę chrząknęło kilka razy, zakaszlało, myśląc że matkę przebudzi; ale ta tak była znużoną i potrzebującą spoczynku, że się ani ruszyła.
— Co jéj mój krupnik — pomyślała Marysia, zlé-