Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 246.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ożenił się był z jakąś gadzią, mówią, że go zwodziła z drugim....
— A cóż miała robić biédna! — rozśmiała się Aza — musiała!
— Pojechali gdzieś daleko po zdrowie dla niego, po wesele dla siebie, a rani (pani) tam umarła.
— Umarła! o! jakże dobrze zrobiła! — zawołała klaskając w ręce Aza — znowu go męczyć będę! We dworze więc pusto?
— On sam tylko!
— Co powié zobaczywszy starą znajomę! — poczęła Aza śmiejąc się do swéj myśli. — Jutro, nie daléj jak jutro, przystroję się jak rani, i polecę do niego!
Spojrzała na Tumrego; on chmurny obracał w ręku zagasłą głownię i milczał.
— Pójdę go męczyć — powtórzyła i śmiać się! A! żebyś wiedział Tumry, ilemto ja już gadziów miała: choć brać garściami! A co mi ofiarowali, a jak się modlili do mnie! Było ich widziéć gdy lecieli za Azą jak gromada szukelów brzęcząc pieniędzmi i obietnicami! Gdym widziała, że który z nich poddać się nie chce i patrzy na mnie chłodno, tom póty paliła go, pociągała, czarowała, ażem za sobą po-