Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 187.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczenie téj wioski, na którą choć zdala patrzéć lubiła — i los dzieci, i nędzę, i żebractwo, i włóczęgę!
Tumry dopóki od rana do nocy pracował, póki choć trochę miał nadziei, nie myślał o niczém, tylko o najpilniejszéj robocie, dodając sobie sam sił, których nikt udzielić mu nie mógł; ale gdy praca się zastanowiła dla deszczów jesiennych, i zostawała mu tylko kuźnia, któréj sam postawić nie mógł; gdy całemi godzinami i dniami siedziéć było potrzeba bezczynnie, i dumać, dumać i dumać: i jemu ciężko się zrobiło na sercu. Przyszła tęsknota za życiem swobodném, wędrowném, pełném coraz jodmiennych widoków, w którém wczoraj nigdy nie było do jutra podobne: i przypomniała się Aza wesoła, dziwaczna, ale zapala jąca ak iskra ogniska kuźni Aprasza, i wszyscy ci, których dla jednéj opuścił kobiéty: biédna, milcząca żona wodza, jéj małe szczebiotliwe dziatki, stare wróżki, co się za obozem wlokły, kuźnia pod namiotem w polu, skrzypiący wóz, który ją z miejsca na miejsce przewoził, całe, całe życie cygańskie, pełne nędzy, ale téż pełne ruchu i żywota.