Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 026.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niski człowiek, i dwie czy trzy jeszcze kobiety, obwieszone kołdrami pasistemi, wlokącemi się po ziemi.
Wszystko to szło cicho, jakby czekając rozkazu wodza i poglądając niekiedy na niego; wóz zatrzymał się pod karczmą, starszy podniósł głowę i obejrzał się dokoła.
Właśnie na próg gospody wyszło kilku gospodarzy i przodkujący im wójt w wysokiéj czapie baraniéj; patrzyli oni i milczeli, czekając z czém téż się odezwą podróżni. Cygan tylko okiem ich porachował, i instynktowo, czy po nowéj czapce może, domyślił się pana wójta, podszedł krok ku niemu skłonił się nieco:
— Bóg z wami, panie gospodarzu — odezwał się łamanym językiem z ruska, głosem silnym i pełnym szczególnego jakiegoś dźwięku, jakby po za tą mową pożyczaną, inna obca, druga się ukrywała. — Pewnie wy tu jesteście starszym?
— A jakby tak, to cóż? — spytał dosyć się szanując i z wysoka Maxym Lach.
— A jakby tak, — odparł cygan, powoli pot ocierając z czoła resztą podartego rękawa — tobym was prosił, żebyście mi pozwolili przenocować we wsi.