Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 140.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mój ojcze — rzekł — być to może, iż tam kołatać potrzeba, ale ja ani tam ani w Rzymie się nie spodziewam dobrego dla nas nic... Król koronowanym był przez Ottona III bez namaszczenia. Chceli go i zażąda, ażali arcybiskup nasz gnieźnieński dać mu go nie może?..
Po raz pierwszy usłyszawszy tę myśl tak zuchwałą ks. Petrek, nie mógł się powstrzymać i wykrzyknął.
— Anathema ściągnęlibyśmy na głowę pańską!.. Zamiast błogosławieństwa, Rzym cisnąłby klątwę... W prawa jego wdzierać się...
Opat Aron zlekka ramionami poruszył.
— Ja téż — dodał — nie jestem za tém... chociaż arcybiskup mógłby myśl tę popierać... Słowo to jest dziś a nie czyn jeszcze...
Ks. Petrek widocznie się uspokoić nie mógł, usta jego powtarzały ciągle — Anathema!..
Wyszedł opat Aron nie ciągnąc dłużéj rozmowy. Pisarz zamiast tego o co się kusił, przestrachu tylko i niepokoju zażył, z którego długo ochłonąć nie mógł.
Doniesienie o tém wszystkiém do Magdeburga stawało się niemal koniecznością.
Opat nie bez myśli groźbę tę rzucił w uszy niewiernemu słudze, wiedział dobrze, iż o niéj doniesie, a trzeba mu było może nastraszyć, aby z dwojga wybierając złego cesarz lub Rzym nie odmawiał korony. Złą czy dobrą była rachuba,