Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wchodziło w rachubę sąsiadów, aby królowi z niemiec wyswatać małżonkę i wpływ swój zwiększyć na dworze. Na rękę im było, aby dwojakie potomstwo jeszcze się trzeciém zwiększyło, by po zgonie ojca, więcéj się dzieci o spadek waśniło. Szczęśliwe narzucenie Ody, pierwszéj, danéj Mieszkowi, kazało drugą podobną Bolesława obdarzyć. Guncelin nie mówiąc nic, jechał tu potajemnym swatem. Oda markgrafówna gotowa była zająć opróżnione miejsce Emnildy.
Na ten związek czyhali nieprzyjaciele Bolesławowi; był im koniecznym a łatwym się zdawał. Oda była piękną, zalotną, śmiałą, król bohater starzał, przewidywano, że na słabnącym miała łatwą uzyskać przewagę.
Znając króla, nie wątpiono, iż za nową żoną wkrótce tęsknić będzie.
Chociaż się i na polach bitwy spotykali z Guncelinem, pod dachem króla był to gość, którego przyjmowano z wystawą i ochoczo, starając go się uczcić i rozerwać.
Król téż zarazem trochę smutku zbywał się, zmuszonym będąc do wesela zachęcać.
Czas schodził wedle obyczaju, na ucztach, na łowach, gonitwach w podworcu i przy dzbanach, które ciągle pełne stały. Guncelin, wojak w polu, z miodem téż prowadził walkę zwycięzką, i nieodpychał kubka o żadnéj dnia porze. Baczny był, pomimo to, na wszystko co się koło niego działo,