Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 088.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swojego, nie zobaczył téj twarzy co mu pokój i pociechę przynosiła — posłał zaraz niespokojny, a wnet i sam szedł do komnaty żony.
Zastał ją leżącą, bladą, z oczyma straszliwie jaśniejącemi jakiemś życiem potężném, w gorączce, z usty spalonemi, lecz przytomną i modlącą się. Rozmaite rady niewieście, któremi ją leczyć chciano — niepomagały. Z każdą godziną stan się pogarszał.
Nie było naówczas lekarzy. Jedynym co słynął szeroko, był biskup pragski, starzec sparaliżowany sam, którego rady zdala zasięgnąć nie było podobna, a jego przywieść — nie możliwa... Rzucono się więc o pomoc do lekarza jedynego w niebiesiech, który mógł skinieniem życie przywrócić i uleczyć chorobę. Po kościołach wszystkich nakazano nabożeństwa. Z tumu przyniesiono relikwie świętych, rozesłano do klasztorów, aby uroczystemi modłami błagano Boga o zachowanie życia królowéj.
Na królu widać było smutek tak wielki, jakiego od utraty Pragi niepamiętano. Milczący siedział posyłając się dowiadywać co chwila, obiecując ofiary szczodre duchowieństwu, jeśliby królowéj zdrowie modlitwy jego przywróciły.
Dzień téż i noc nie ustawały ofiary i pieśni w kościołach.
Królowa Emnilda, przy któréj łożu Ryksa zajęła miejsce, otoczona całym swym niewieścim