Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 017.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tyńcu, gdy do nas już światło wiary zaglądać zaczęło, a same wojny uczyły, iż na Zachodzie rycerstwo i wszelka umiejętność zakwitała, któréj my jeszcze doma nie mieliśmy, wyprawił się był dla nauki wojennego rzemiosła i dobrego obyczaju, na dwór króla francuzkiego.
A był mężem urodziwym, roztropnym, odważnym i wszelkiego dobra chciwym. Tam przybywszy na dwór królewski naprzód jął się przypatrywać, jako drudzy z orężem, końmi i w obyczaju sobie poczynali, a łatwo to wszystko pojąwszy i przyswoiwszy, w krótkim czasie innych niemal wyprzedził, tak że go wszyscy wysoko szacować zaczęli. A jako był w latach młodości i krewkości, nie mógł téż widzieć codziennie córki królewskiéj Heligundy, nie powziąwszy dla niéj miłości gwałtownéj. I ta mu téż na nią wzajemnością zdawała się odpowiadać, ale zdala tylko widywać się i oczyma z sobą rozmawiać mogli.
Piękna królewna innym téż na dworze pozawracała głowy, między którymi szczególniéj niejaki Arinald się odznaczał, który u niéj cale łaski nie miał, chociaż pilno starał się o nią.
Walgierz widząc, że mu dziewka przeciwną nie była, u króla téż jéj ojca o wzięcie się starał i tego sobie zyskać potrafił.
Przyjęty na dwór, otrzymał nawet urząd podczaszego i u stołu posługując tém łacniéj mógł do królewnéj się zbliżyć, która przypatrując mu