Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 175.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łania, którego coraz więcéj jednak obejmowało duchowieństwo... We wszystkich krajach stanowiło ono jedno wojsko, jedno rycerstwo chrystusowe, mające wodza w Rzymie, naczelników w metropoliach, pułkowodzców w dyecezyach, tysiączników i sotników po całéj ziemi.
Kościół wspierał cesarza, lecz nawzajem miał w nim obrońcę i sługę. On rozstrzygał najwyższe spory i wyrokował, gdzie sam zażądał, był sędzią. Od kolebki do grobu podlegali wszyscy władzy jego. Małżeństwa panujących, dziedzictwa, następstwa, działy, wszystko się rozstrzygało przed trybunałami duchownémi, a klątwa biskupa, gdy wyrzuciła ze społeczności chrześciańskiéj, bodaj najmożniejszego pana, ścigała go aż za grób i odmawiała mu nawet pogrzebu na święconéj ziemi.
Cesarz i władza świecka właściwie był tylko pierwszym sługą i wykonawcą rozporządzeń kościoła, dzierżył on to jabłko symboliczne, którym go obdarzył Benedykt VIII, ale musiał pomnieć, że je z rąk jego otrzymał.
Arcybiskup magdeburski, dotąd miał pod sobą kościół polski i czeski i po św. Wojciechu, gdy należało następcę wyznaczyć, zesłał tam paralityka Thietmara, z ramienia swego wyznaczając go. Nie mogło mu być miłém, że „chytry Bolesław“ z pod téj wierzchniéj władzy wyrywał mu polskie diecezye, i osobną dla nich metropolię sta-