Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Występowali w nich najdzielniejsi, król sam nawet, gdy młodszym był, nieraz w nich uczestniczył i u siebie je téż mieć lubił, a zwyciężców sam nagradzał.
Gdy się podobne trafiało widowisko, dwór cały, męski i niewieśći[1], pachołkowie i czeladź zalegali podworce... ciekawi byli wszyscy. Duchowieństwu téż wzbronioném nie było przypatrywać się popisom dzielności rycerskiéj, na któréj stał świat ówczesny.
Ks. Petrek zamierzył więc sobie ustawić się tak, gdzieś blizko Bolesława, aby mu wpaść w oczy i korzystając z chwili, wciągnąć go w rozmowę.
Król w istocie siadł patrzeć na dwu zapaśników, co się byli w obecności jego wyzwali. Protonotaryusz, z właściwą zręcznością, na oczy mu się nasunął — a gdy go pan postrzegł, powitał go pokłonem do ziemi.
Zaczém już miał powód przybliżyć się, zagadnąć i probować azali król, stęskniony za opatem, zawsze rady duchownych chciwy — nie zażąda się z nim rozmówić.
Stało się nad spodziewanie dla księżyny szczęśliwie. Surowym był bez miary opat Aron dla króla, zaledwie w ten sposób mogąc cokolwiek namiętności jego pohamować wybuchy. Petrka Bolesław nie lubił, ale kunszt czytania i pisania w oczach króla wysoko go podnosił.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – niewieści.