Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wojny, z Bolkiem Pobożnym, ze krwią własną, ale kraj mi stał bliżéj krwi. Od Rusi trzeba było odebrać zawojowane kraje, wołali mnie na Ruś. Węgry trzymały Słowaków, musiałem się bić z Węgrami. W Niemczech przyszły niepokoje, Serbów trzeba było od nich odbić do swoich. Nie było spoczynku. Miecza ani otrzéć, ni do pochew schować. Prusy podbijać słowem świętém poszedł apostoł Wojciech i zginął. Stał on najbliżéj serca mojego, czcił go cesarz Otton III i ja... i każdy, kto się zbliżył do niego, bo on istnie świętym był mężem...
— Wyście go znali! — zawołał pustelnik ręce składając — a! toście byli szczęśliwi!
— Prawdęście rzekli — dodał król — Chrystus Pan żywym obrazem swoim uczynił go na ziemi i dlatego chciał, aby męczeńską śmiercią umierał.
Po śmierci jeszcze dobroczyńcą był moim — mówił Bolesław z uczuciem. — Przeprowadziłem święte zwłoki jego do Trzemeszna, a wkrótce potém do Gniezna. Rozpromieniała od nich świątynia nasza i rzuciła promienie na świat cały. Duch świętego apostoła przywiódł mi tu Ottona i uczynił go druhem moim. U grobu Wojciecha podaliśmy sobie dłonie, koronę swoją włożył na skroń moją i rzekł mi naówczas: Panuj u siebie tak, jak ja w mojém władam cesarstwie, a bądź kościołowi wiernym i mnie sprzymierzeńcem wiecznym.