Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za rogi. Bez opata onby się dawno rozbił gdzieś o mur głową. Napróżno się tu staramy, zabiegamy, aby nieufność obudzić, aby zrodzić w nim podejrzenie... by go usunąć... a wkraść się w łaski. Opat jest lisem przebiegłym. Ten radzi, ten prowadzi, ten czyni wszystko... a ja... cóż ja mogę?.. Patrzę tylko i zżymam się...
I... nie można rzec inaczéj... rozum w tém jest, a wielki...
Wierniejszych sług kościoła nie znajdziecie na oko nad nich nigdzie, ale oniby swój kościół osobny chcieli mieć u siebie! Z Magdeburga, gdzie cesarz zwierzchność postanowił, oni rozkazów odbierać nie radzi... Swoje biskupstwa i arcybiskupie katedry stanowią samowolnie, pod pozorem, że Otto III na to pozwolił. Już i tę nitkę, co ich z cesarstwem wiązała, zerwali. Jawna rzecz, że Bolesław cesarstwu niczém nie chce być dłużnym, w niczém zależnym od niego. On! on śmie się sam zwać cesarzem na wschodzie, jak gdyby już i tak dwóch ich nie było, w Rzymie i Byzancyum.
Duma jego i samowola daleko sięga, daléj niż oręż...
— A wszystko to — przerwał wybuchając mnich — wszystko to na krwi, na mordach, na łupieztwie ugruntowane...
Wiecie przecie jak poczynał? Gdy mąż zacny, stary Mieszko umierał, nie był Bolesław panem całego kraju... musiał go, wedle woli ojca osta-